28a. Na granicy obłędu

EDIT from 2015  

Czytaliście w liceum GRANICĘ? Jest to jedna z dwóch lektur, które postanowiłam sobie odpuścić. Na moje nieszczęście, trafiłam na nią na maturze próbnej
(ale jakoś sobie poradziłam z tematem). Stwierdziłam, że jak już była na próbnej to nie ma szans aby pojawiła się na tej właściwej maturze- więc po co czytać? I tu mój system zawiódł, bo granica pojawiła się ponownie. Ponownie jej nie przeczytałam i ponownie wybroniłam się wcale ładnie.
  Krejzolu, wariacie, itp itd. Ile razy zwracamy się (czy też zwracają się) tak do siebie? Pewnie często. Umie nam odbić na imprezie, z przyjaciółmi, z rodziną, najbliższym/najbliższą sercu. Bycie świrniętym jest na swój sposób pożądane- taka osoba zawsze rozładuje atmosfere i wszystkich rozbawi a przy tym będzie w centrum uwagi. Ilu z nas udaje tak wariacko zabawnych a ilu jest takich naprawdę- nie mam pojęcia. Ale znamy ogólne wytyczne postępowania w życiu. Wiemy jak się zachowywać i co mowić w okreslonych sytuacjach aby ludzie jak najlepiej nas odebrali. W takim razie w którym miejscu kończy się normalny człowiek a zaczyna ten obłakany?

 Mamy 349384293823829032903 fobii. Ok, no to odpadają w zasadzie wszystkie nieuzasadnione lęki. Szczury, pająki, ciemności, wielkie przestrzenie, małe pomieszczenia, światło, woda, ludzie, rozmowa,zapach fasoli, liczba 4,clowny,bambosze. Powiedz, ze boisz się kurzych jajek, większość pokiwa z głową ze zrozumieniem- salmonella, zarodek kurczaka, kurza dupa. No da się jakoś to objaśnić. Powiedz, że jesteś nieszczęśliwy, że szukasz sensu życia-ooo, jakie emo, rozpieszczone przez rodziców, w ogóle o co chodzi? Lepiej z dala od takiego. No bo strach/

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Blogger templates

Popular Posts