Od dziecka podróżowałam. Jako maluszek, jeździlismy z mojego rodzinnego Koszalina do Dyni (zgadnijcie o jakie miasto chodziło :D ) bo tam mieszkali moi pradziadkowie. Do Wrocławka jeździłam z babcią do jej brata i jego rodziny (chodzi o ketchupowe miasto oczywiście :) ).
Często też podróżowałam z mamą do Niemiec, bo tam mieszka nasza rodzina.
Generalnie więc, podróże mniejsze i większe, były częścią mojego życia od pierwszych miesięcy życia. Co ciekawe, naszą stolicę zwiedziłam dopiero jako 16-latka (trochę mi było wstyd, że pare europejskich stolic zdążyłam już zobaczyć, a na naszą dobrą, starą Warszawę nawet nie rzucilam okiem...). Kraków po raz pierwszy schodziłam dwa lata temu. Cudze chwalicie swego nie znacie? Coś w tym jest. Nadrabiałam sporo wyjazdami na liczne festiwale i konkursy- niektóre odbywały się w naprawdę egzotycznych miejscach o ktrórych np. nikt nigdy nie słyszał. Albo których nie było na mapie. Albo do których nie dojeżdżał pociąg ani nawet PKS. Albo w których nie było bankomatu. Albgo...
Dobra, dosyć! Ja tak długo mogę :).
Ten rok obfitował w spontaniczne wyjazdy do miejsc, w których nie byłam nigdy przedtem ani o których nawet nie marzyłam bądź postrzegałam je jako nieosiągalne. A były to między innymi;
1.RZESZÓW + ŁAŃCUT
Wrzuciłam je do jednego wora, bo byłam w obu miejscach jednego dnia. Wiecie jak postrzegałam wcześniej Rzeszów? Jako koniec świata. Dosłownie. Patrzyłam sobie na mapę i myślałam, że dalej już być nie może dla mnie. W Polsce (bo poza Polską to zagięłam podróżników, pisałam o tym TUTAJ).
Ja na wybrzeżu zachodnim a Rzeszów w tym cypelku między Ukrainą a Słowacją. Kiedy słyszałam, że ktoś był z Rzeszowa lub z pod Rzeszowa, robiłam wielkie oczy i mowiłam: "Oooo...daleko...".Nic mnie z tym miastem nie łączyło a jedyne pociągi jakie kursowały na trasie Koszalin-Rzeszów, niosły ze sobą obietnicę kilkunastugodzinnej gehenny kolejowej.
No i przyznam się, że nie miałam pojęcia co może być w Rzeszowie. Kraków- owszem, każdy zna Kraków. Lwów-o jak najbardziej, tak daleki a tak wymarzony ale pełen pięknych miejsc. I pomiędzy nimi Rzeszów. Tak to widziałam, przyznaję się bez bicia!
Miasto zaskoczyło mnie czystością, nowoczesnością, powszechną modernizacją, licznymi sklepami, ciekawą architekturą, piękną starówką i..,oczywiście słynnym pomnikiem :D.
Odkryłam też niesamowity sklep z biżuterią.
Na jednym z mostów wisiały stare artykuły z gazet miejskich okraszone zdjęciami. Rzeszów obfituje też w galerie handlowe. Odkryłam też niesamowity sklep z biżuterią. Niestety, nie mialam aż tyle czasu aby gruntownie zwiedzić miasto ale na pewno kiedyś to uczynie! Dowiedziałam się, że w Rzeszów mocno zainwestowano i że jest w nim wiele uczelni- kształci sporą częśc Podkarpacia i w zasadzie każdy znajdzie kierunek dla siebie.
+ Przypomniało mi się ! W zespole tańca ludowego, tańczyłam w Rzeszowskim stroju do regionalnej muzyki :D
Łańcut odwiedziłam przed Rzeszowem- powitał mnie deszczem, oczarował Parkiem i Pałacem, zaowocował sesją zdjęciową.
A z Łańcutem kojarzyć mi się będą...lody migdałowe. Coś niesamowitego!
2.TARNÓW
O Tarnowie planowałam napisać osobną notkę.Ok, wyjdę na totalną ignorantkę gdy przyznam, że...nie miałam pojęcia, że takie miato istnieje. Że jest tak zabytkowe, duze. Uwielbiam mapy, zawsze lubiłam geografie a Tarnów jakoś mi umknął...może to ta odległość (kolejne miasto na końcu świata!). Ale z ręką na sercu, o Tarnowie musieliśmy wspomnieć podczas tylu lat nauki tylko raz- gdy uczliśmy się dawnego podziału administracyjnego Polski ( a ja i tak tego razu nie pamiętam).
A Tarnów...kurcze, Tarnów jest niesamowity. Miasto wprost kapie zabytkami- gdzieś trafiłam na informacje, ze jest ich tam więcej niż w Krakowie. Zachwyca starówką i miejscami historycznymi. Chodziłam po tarnowskich ulicach jak zaczarowana.
Jest to też Polski Biegun Ciepła, bardzo istotne miejsce dla Kościoła Katolickiego, baza azotowa...W przeszłości- miasto mocno żydowskie.
Ale co podbiło moje serce, to ruiny zamku na Górze Świętego Marcina! Było koszmarnie gorąco, GPS poprowadził nas okrężną drogą, przeszliśmy w upale pod górkę niezły kawał, aby wylądować w lesie i uświadomić sobie, że błądzimy...ale ostatecznie trafiliśmy w to magiczne miejsce (podejrzewam, że zazwyczaj służy za punkt imprez procentowych bądź romantyczną randkownie) z niesamowitym widokiem na miasto.
Z Tarnowem kojarzyć będę...dziewczyny w grubych, złotych (pozłacanych?) łańcuchach na szyi. Wiem, przede wszystkim miasto ale jednak...nigdy nigdzie nie spotkałam tylu kobitek w takiej właśnie biżuterii. Co region, to obyczaj ?;)
3.SANOK + SOLINA
I znów woreczek, ale znów zaliczyłam jednodniową, bardzo obfitą w zwiedzanie wyprawe. Podczas gdy do Rzeszowa i Tarnowa sprowadziły mnie cele czysto turystyczno-rozrywkowe, do Sanoka zawitałam na Międzynarodowy Festiwal Piosenki MUZYKA NA POGRANICZU. Mówiłam, że Rzeszów jest daleko? Patrzę na mapę, na kropkę z napisem SANOK i wyśmiewam samą siebie.
Sanok przywitał mnie ulewą i zimnem. Pierwsze co spostrzegłam to niesamowite różnice w wysokościach-staliśmy przed PWSZ i patrzyliśmy w dół ulicy a ja czułam się jak na nartach. Tyle, że bez nart. I śniegu. No i był to kwiecień.
Ale miasto- choć niewielkie- jest naprawdę urocze. Ma piękną starówkę, niesamowity zamek (niestety, akurat w dniu w którym przyjechaliśmy, był zamknięty), zieloną Górę Parkową z widokiem zapierającym dech w piersiach oraz mnóstwo krętych, wznoszących się i opadających uliczek. Miałam zobaczyć też skansen i muzeum ale jak na złość i one były wtedy zamknięte. W ogóle z wyprawą do Sanoka wiąże się mnóstwo niefartu i pecha ale i tak mi się podobało- i miasto i konkurs.
(fotki jak zza mgły-lało a myśmy mieli do dyspozycji tylko telefon)
Łaząc w strugach wody to pod górkę to w dół, odebrałam telefon (co nie było łatwe przy smagającym po twarzy wietrze i połamanym parasolem, który kurczowo ściskałam, bo jeszcze jakoś odgradzał mnie od deszczu). Już na wstępie rzuciłam do koleżanki, że jestem w Sanoku. ,,Gdzie?"- marudziła mi w telefon. Powtórzylam, że w Sanoku a ona jeszcze dwa razy zapytała ,,Gdzieeee?". Gdy już była pewna, że dobrze słyszy i na 100% dotarła do niej moja obecna lokalizacja, zamilkła na chwilę po czym rzekła: ,,Matko Boska...".
Dzwonila z Koszalina ;).
Może tu tego nie widac, ale to właśnie zamek :D
Szwejk <3
(miałam ochoczego fotografa- w polaczeniu ze zla pogoda, otrzymujemy mase zdjec ze mna w roli glownej, skrecajacej sie pod kazdym mozliwym katem w ucieczce przed deszczem)
Solina była decyzją spontaniczną. Zamknięty skansen? No to jedziemy na Solinę! Wyprawa piękna, akurat udało się wpaść na zachód słońca a ze względu na porę roku, miejsce było niemal puste,
Boska ta Solina, A wiodła do niej droga bardzo kręta i bardzo górska- tak cudowna, że chłonęłam każdy jej milietr w związku z czym godzina w aucie minęła jak minutka.
Z Sanoka zapamiętam...specyficzną polszczyzne. Tego się nie da opisac, pogadajcie sobie z rodowitym Sanoczaninem:D
Na dziś to tyle. Co łączy miejsca, o których pisałam?
-Są dla mnie bardzo odległe, wręcz egzotyczne :D
-Ludzie chodzą tam ,,na pole"
-Jeszcze rok temu nie wyobrażałam sobie, że do nich zawitam
-...ale na pewno odwiedzę je jeszcze nie raz!
PS Książka na dzis- JA, BLANKA E.Barańskiej! Reklamowana jako pozycja dla nastolatek, ale nie polecam młodziezy lektury o tak wyrachowanej i przerażajacej psychopatce-pianistce jaką jest Blanka.. książkę połknęłam jak bocian żabę.
Polska jest piękna, to fakt. Często marzymy o egzotycznych krajach, a zapominamy, że sami mamy piękne góry, mazury, morze. Czasem warto wybrać się gdzieś bliżej i zobaczyć ile piękna jest wokół nas.
OdpowiedzUsuńDokladnie !:) ja tez teraz z cala moca odkrywam wszelkie nasze perelki :)
UsuńPiękne zdjęcia! Szkoda, że aktualnie pogoda nie sprzyja podróżowaniu ;c
OdpowiedzUsuńDziekuje !:) Akurat w te wakacje pogoda byla niesamowita :) za to teraz mam probleme z wyjsciem chocby do sklepu a co dopiero mowic o dalszych wyprawach :D
UsuńBardzo ładne zdjęcia z sesji :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!:) Dla mnie niesamowita pamiątka :)
Usuńpiękne zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńbuziaki, Monia
Dziękuję :):*
UsuńBardzo fajny wpis - większość tych miejsc miałam szanse juz odwiedzić i potwierdzam, że warto :)
OdpowiedzUsuńoj warto!:) Następne miejsca będą już bardziej północno-zachodnie czyli mi blizsze :)
UsuńŚwietne miejsca, a te sesyjne zdjęcia - cudo! :p Pozdrawiam, melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńbardzo dziekuje :) znasz moze owe miejsca z autopsji?:> wpadne na pewno!
OdpowiedzUsuńWhat lovely travel photos and I especially love the photos of your outfit with the roses! How beautiful.
OdpowiedzUsuńRae | Love from Berlin
thank You for a lovely comment !:) I'll definiftly visit Your blog!:)
OdpowiedzUsuń