20. Siedem Grzechów Głównych Dzisiejszego Studenta






1. NIECIERPLIWOŚĆ. 

Nie chcę mi się czekać. Nie chcę mi się czekać paru lat aż dostanę papier z uczelni. Nie chcę mi się czekać na efekty ćwiczeń na siłowni. Nie chce mi się czekać na lepszy moment.

Więc? Odpuszczam. Olewam. Robie byle jak.

2.SŁOMIANY ZAPAŁ. 

O jaa, o jaaa, ale super, będę chodził na wszystkie zajęcia plus dodatkowe interesujące fakultety a tak przy tym to jeszcze język obcy się przyda no i oczywiście bieganie, regularne porządki, zdrowie odżywianie, rozsądne godziny chodzenia spąc/ wstawania, przeczytam wszystkie książki które sobie spisałem, konsekwetnie będę łykać suplementy, stosować kosmetyki, odłozę regularnymi sumkami pieniądze na wyjazd do Nibylandii, oczywiście nie zaniedbam znajomych i rodziny, wow, mogę wszystko!

Więc? Wiecżór z facebookiem, zajęcia- byle zaliczyć, hot-dog w Żabce- bo szybciej, bieganie tylko po pokoju rano gdy budzik wydzwania po raz enty.




3.ZAROZUMIALSTWO / AROGANCJA.

 Ale mam zarąbistę ekipę znajomych. Dobra, teraz walnę taki żart, że będziemy głośno się śmiali, niech Ci pod ścianą słyszą i wiedzą, że z nich. Potem rzucę pogardliwe spojrzenie X. a jego sms'a z prośbą o notatki oleje, Y pominę przy zaproszeniu na imprezę (ale tak zeby wiedzial ! Nie kazdy moze byc wybrancem), przy Z rzucę parę słów o moich ostatnich, niesamowitych osiągnięciach. Uwagi? DO mnie ? Sorry, nie ten adres...ewentualnie mogę Ci powiedzieć, sorry profesor, co mozesz sobie z nimi zrobic.

Więc? X nie podsunie Ci kartki z odpowiedzią, która mogłaby uratować Twoj tyłek na egzaminie, Y okaże się osobą rekrutującą Cię na stanowisko pracy (i na etapie rekrutacji sprawa się dla Ciebie zakończy), Z zostanie ,,Queen B" w kolejnym środowisku i nagle to Ciebie nie będą zapraszać na imprezy, a głośny śmiech usłyszysz z końca korytarza i jakoś tak poczujesz, ze to chyba z Ciebie się śmieją...
Profesor? W momencie kiedy będziesz potrzebował jego rady / pomocy / rekomendacji, spojrzy na Ciebie intesnywnie i powie: Czekaj, to jeszcze raz...jak się nazywasz?

4.BRAK POMYSŁU NA SIEBIE.

Studiuję to co lubię / na co jakoś się dostałem .

Więc? Nie.


5.BRAK POMYSŁU NA PRZYSZŁOŚĆ.

W sumie to nie wiem co będzie potem. Ale czy to ważne? Ważne to co tu i teraz ! Praktyki? Wykłady? Dodatkowe możliwości rozwoju? Szukanie potencjalnych miejsc pracy? Nawiązywanie znajomości ? (patrz nr 3). Ale po co? Przecież jak skończę studia, to kazdy mnie będzie chciał na najlepsze stanowisko z najlepszą pensją. Nie ?

Więc? Nie.



6.ZADOWALANIE SIĘ BYLE CZYM.

Jest ok, nie jest źle, w sumie nie wiem czy mi to pasuje i czy to dla mnie ale jeść nie woła to po co się przejmować?

Więc? W zasadzie jeśli komuś z tym dobrze...często jednak objawia się to późniejszym wyrzucaniem sobie: ,, A  mogłem inaczej, mogłem więcej ! Teraz już za późno...". Te słowa są dla mnie tak przerażające, że nie życzę ich najgorszemu wrogowi.

7.MARNOTRASTWO. 

Więc? Teraz dużo rzeczy jest na wyciągnięcie ręki i jesli nie za darmo to bardzo tanio. Potem drastycznie się kończy i można sobie pluć w brodę (trochę jak w nr 6).



Do tych wymienionych, mogłabym dodać jeszcze stosy innych. I nie , nie jest to moja (100%:P) samokrytyka- raczej skutek rozpoczęcia nowego roku akademickiego i chyba taka mała przestroga dla mnie ale i dla tych którzy tu zaglądają i dysponują ciągle 51 % żniżki na PKP.


Ostatnio nurzam się radośnie we wschodnich klimatach i polecam z ręką na sercu:

1.

2.
(kontynuacja)

3.

Dziś też, zupełnie przypadkiem, obejrzałam film CARRIE (2013 r.), ekranizacje powieści S.Kinga . Jestem typem, który nie za często umie skupić się na filmie- zazwyczaj muszę coś dziergać, sklejać, zerkać w artykuł czy książkę. A tu...najlepszym opisem będzie fakt, że opiłam się Kambuczy i wytrzymalam przed ekranem prawie cały film (TVP nie daje reklam co normalnie jest błogosławieństwem :P ).A obejrzałam po prostu mistrzostwo. Zwierzyłam się mamie, że jeśli film jest tak niesamowity to ksiązka musi już całkowicie zwalać z nóg. Mama mruknęła niewyraźnie przez sen, że mamy gdzieś Carrie i jeszcze pare ksiazek Kinga. No cóz, chyba nadszedł czas, żeby dać im szansę! Dzięki Carrie !






3 komentarze:

  1. Ja już jestem po studiach i przyznam się, że część punktów odnosiłoby się też do mnie, na czele ze słomianym zapałem :) Ale teraz, z perspektywy czasu myślę, że nie jest aż tak ważne co się studiuje, ważne żeby odtworzyć się na świat, poznać jak ten świat działa plus chyba nawet ważniejsze jest jak wykorzysta się ten czas. Ja jak zaczynałam studia byłam gówniarą i tak naprawdę nie miałam pojęcia, co chce robić. Dla mnie to trochę absurd, żeby człowiek w tym wieku miał już wiedzieć jak pokierować swoich życiem i wymaganie tego od siebie może prowadzić tylko do zniechęcenia i obniżenia własnej oceny. Jeśli ktoś zmieni studia, nawet dwa razy albo w końcu zrezygnuje w ogóle, to też jest ok, po prostu trzeba poznać siebie, a to trwa i nie warto kurczowo trzymać się decyzji, którą podjęło się w liceum, czyli właściwie wtedy kiedy było się trochę nieopierzonym szczeniakiem.
    Iza z moon-child.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zmienilam studia :) i jestem bardzo zadowolona. Jak najbardziej chodzi mi o wykorzystanie czasu, ale wiem, ze sa ludzie tkwiacy na jakims kierunku , ktorzy nie bardzo wiedza po co w ogole tam sa. I maja wszystko w nosie. Z drugiej strony, jak to komus pasuje, to prosze bardzo, tylko dla mnie to wydaje sie byc przerazajace :)

      Usuń

Blogger templates

Popular Posts